czwartek, 27 czerwca 2013

Bester Quartet - Krakoff



Nakładem wydawnictwa For Tune ukazał się nowy - pierwszy w historii zespołu Bester Quartet album zawierający płytę CD i DVD.


Zespół jest nowym obliczem legendarnego The Cracow Klezmer Band, który powstał w 1997 roku w Krakowie z inicjatywy kompozytora i akordeonisty Jarosława Bestera. Za sprawą wypracowania oryginalnego, odważnego artystycznie repertuaru, opartego głównie na kompozycjach własnych lub też przygotowanych specjalnie dla tego składu instrumentalnego, zespół nieustannie zdobywa uznanie krytyki muzycznej, jak i publiczności na całym świecie. W styczniu 2013 roku w Filharmonii Narodowej w Warszawie odbył się koncert, na którym oprócz materiału z ostatniego albumu „Metamorphoses” zespół wykonał utwory z przygotowanej dopiero płyty z muzyką Mordechaja Gebirtiga (premiera latem 2013 roku), oraz dwie kompozycje z wcześniejszych płyt. Na wydawnictwo składa się płyta DVD (pierwsza w karierze zespołu) zawierająca rejestrację filmową tegoż koncertu, oraz płyta CD z koncertową ścieżką dźwiękową. Zobaczycie zespół, który wyszedł z knajpek z krakowskiego Kazimierza , po piętnastu latach istnienia zaczarował publiczność zgromadzoną w najbardziej nobliwej polskiej sali koncertowej.
 
 
Album, tak jak wszystkie wydawnictwa For Tune ma bogato ilustrowaną, znakomicie przygotowaną od strony edycyjnej książeczkę.

Zapraszam na stronę www.for-tune.pl - gdzie płytę możecie kupić.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Dominik Wania Trio - RAVEL

 
 
W najbliższą niedzielę - 23 czerwca 2013 roku o godzinie 19:00 w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski  Sala Laboratorium  odbędzie się koncert promujący płytę RAVEL. Zagra Dominik Wania Trio.

To wyjątkowa okazja aby posłuchać tego Tria. Koncertują bardzo rzadko. Należy mieć nadzieję, że po wydaniu swej debiutanckiej - przepięknej płyty - zespół będzie się na naszych estradach pojawiał znacznie częściej.

Płyta ukaże się nakładem wydawnictwa For Tune



tracklista:
 
01. .Noctuelles
02. Oiseaux tristes 
03. Une barque sur l'océan
04. Alborada del gracioso
05. La vallée des cloches


Zespół:

Dominik Wania – fortepian
Max Mucha – kontrabas
Dawid Fortuna – perkusja


W pięknie wydanej książeczce płyty Maciej Karłowski napisał między innymi:

Maurice Ravel uważał się za kompozytora rozumu nie serca, a proces twórczy, twierdził, to nie owoc natchnienia, lecz intelektualna szarada. Z precyzją szwajcarskiego zegarmistrza (jego ojciec był Szwajcarem) pisał, niekiedy wręcz diabolicznie trudne do wykonania utwory, w których nie pozostawiał wykonawcy ani zbyt wiele miejsca na własną interpretację, a ani tym bardziej żadnej przestrzeni improwizatorskiej. Musiał być także człowiekiem wielkiego dystansu do własnej twórczości, skoro komentując swoje opus magnum powiedział: „Udało mi się stworzyć tylko jedno dzieło godne uwagi – Bolero. Niestety nie ma w nim ani trochę muzyki. To tylko misterna tkanina symfoniczna. (...) Nie jest przypadkiem, że ten fonograficzny debiut Dominika Wani, dzieje się właśnie wokół muzyki Ravela. Nie jest też pewnie przypadkiem, że odnosi się do jednej konkretnej kompozycji francuskiego impresjonisty, fortepianowej miniatury „Miroirs”, napisanej w latach 1904 - 1905 a zadedykowanej członkom słynnego francuskiego awangardowego Stowarzyszenia Apaczy, którego Ravel był zresztą członkiem. (...) Na płytę „Ravel” czekali wszyscy śledzący muzyczne działania tego wyśmienitego młodego pianisty i jego Tria.
 
 

środa, 15 maja 2013

Grażyna Auguścik i jej przyjaciele - wieczór w Kalinowym Sercu




Już w najbliższą niedzielę Grażyna Auguścik przylecu do Polski. 19 maja wystąpi jako gość koncertu - Krzysztof  Komeda - Muzyka Filmowa w ramach  52 Muzycznego Festiwalu z Łańcucie.

Następnie zagra zaledwie dwa koncerty z duecie z rewelacyjnym chicagowskim pianistą Robem Clearfieldem

20 maja, godz. 20:00, Łomianki, Jazz Cafe, ul. Warszawska 69
22 maja godz. 20:30, Bydgoszcz, Eljazz Club, ul.Kręta 3

23 maja, godz. 20:00 w Warszawa w klubie Wypieki Kultury na ulicy Stolarskiej 2/4 Rob zagra swój solowy koncert, ale Grażyna obicała że na scenie również sie pojawi

Zanim jednak traficie na koncerty obejrzyjcie kilka którkich filmików z wieczoru, który zamienił się w benefis Grażyny Auguscik. W styczniu, w niezwykłym miejscu na warszawskim Żoliborzu ,w Kalinowym Sercu, Grażyna spotkała się ze swoimi przyjaciółmi. Wspólnie z Marią Szabłowską pełnilismy role moderatorów zapraszając na scenę kolejnych gości, prowadząc romowę z naszą Gwiazdą i .. 

ze Sławkiem Wolskim o początkach przygody ze śpiewaniem
. ...po prostu lubiłam śpiewać..


z Arturem Dutkiewiczem - o pierwszej płycie „Sun rise, sun set”
...potem wszyscy myśleli że jesteśmy parą...


z Arturem Dutkiewiczem o pracy w duecie
...pamiętam , ze uczyłem Cie nabijać...


z Arturem Dutkiewiczem o warsztatach i byciu pedagogiem
..jak przyjechałaś na warsztaty to wszystkie studentki szalały za Tobą..


z Violą Śpiechowicz o szukaniu swojego miejsca na ziemi i projektowaniu sukienki z chustek jedwabnych
...to był czas kiedy nie było nic...


 z Violą Śpiechowicz o tym, że kręta droga jest znacznie bogatsza
...mam tylu fajnych ludzi dookoła...


z Bogdanem Hołownią o studiach w Bostonie i płycie „Pastels”
… wokalistki lubiły z nim przebywać...


z Mietkiem Szcześniakiem o pierwszych spotkaniach, kapeluszach i dzieleniu się muzykami
...ciągle zmieniałaś kapelusze...


z Mietkiem Szcześniakiem o lodowym pejzażu i o myślach aby zmienić zawód i o piosence „Spoza nas”
;;;to jest opowieść o mocnych wrażeniach, które zawsze czekają podczas spotkania z Grażyną..


 z Jerzym Iwaszkiewiczem o koncercie Grażyny w Trójce i nagłym olśnieniu
..niech Pani zaśpiewa błagam...

                                 

z Adamem Dobrzyńskim o pierwszym spotkaniu na Myśliwieckiej
… na odkrycie Grażyny Auguścik nigdy nie jest za późno...


z Rafałem Garszczyńskim o Słupski 
.. gdyby Słupsk leżał w Virginii to już dawno byś miała tam swoje muzeum...


środa, 24 kwietnia 2013

Marek Kądziela o muzyce, swoim graniu jazzu, Hunger Pangs i przeróżnych dylematach


Dziś wyjeczhała z tłoczni i drukarni płyta zespołu Hunger Pangs - "Meet Meat".
Szefem zespołu jest gitarzysta Marek Kądziela. Obok niego grają - Tomasz Dąbrowski na trąbce i Kasper Tom Christiansen na perkusji.

Zapraszam na koncerty zespołu w sobotę 27 kwietnia  do Sali Laboratorium CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie na 19:00  i w niedzielę 28 kwietnia do klubu Bajkonur w Łodzi.

Posłuchajcie co o muzyce, swoim graniu jazzu, Hunger Pangs i przeróżnych dylematach mówi Marek Kądziela. Kliknijcie w poniższe obrazki a usłyszycie jego głos.

......czasy naturszczyków się skończyły...
....jestem gitarzystą który ma mocny background harbopowy...

....miałem dylemat jak grać jazz...
....tu można zagrać dużo koncertów...
....Hunger Pangs to jest zespół z któym gram juz kilka lat...
...stworzyłem ten zespół jak się zmęczyłem ładnym brzmieniem...

wtorek, 23 kwietnia 2013

Hunger Pangs - koncerty promujące płytę Meet Meat






Zapraszam na koncert zespołu Hanger Pangs do Sali Laboratorium – CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie w sobotę 27 kwietnia 2013 roku na godzinę 19:00. Będzie to koncert promocyjny nowej płyty „Meet Meat” wydanej przez nową polską wytwórnie For Tune

Hunger Pangs tworzą Marek Kądziela (gitara), autor większości kompozycji i założyciel, Tomek Dąbrowski (trąbka) oraz Kasper Tom Christiansen (perkusja). Muzycy spotkali się na studiach w Carl Nielsen Academy of Music w Odense (Dania). Wspólnym mianownikiem ich wieloletniej znajomości jest działalność muzyczna zapoczątkowana w 2006 roku,  która trwa do dziś (także w ramach innych formacji, np.: K.R.A.N., OFFquartet, Kasper4).Materiał na płytę powstał w latach 2010 - 2012, i został zarejestrowany w trakcie trzech sesji nagraniowych: w Berlinie i  dwóch w Odense. 




                                                    MAREK KĄDZIELA
 

W książeczce do płyty Edyta Zajdlic napisała:
„Nazwa zespołu pochodzi z książki Marka Hłaski pt. „Nawrócony w Jaffie”. Chodzi o fragment, w którym jeden z bohaterów wyrzuca ostatniego hamburgera przez okno hotelu, pozwalając głodować drugiemu. Nie będziesz przecież syty, jeśli ci powiem, że jestem nażarty. Hamburgera zjada … pies. Hunger Pangs to - słownikowo biorąc - skurcze żołądkowe na tle głodu. I tak też tu jest: stan twórczego głodu towarzyszy muzykom nie tylko w trakcie pracy nad projektem. Owo pragnienie wiele lat wcześniej stało się potrzebą egzystencjalną . Hunger Pangsokreśla tożsamość muzyczną, która kształtowana przez wiele lat, w końcu musi zostać nazwana. „Głód dobrej, bezkompromisowej sztuki, której  brak odczuwamy w dzisiejszym świecie” tak Marek .Kądziela definiuje motywację twórców w sferze muzycznych poszukiwań.

                                               TOMASZ DĄBROWSKI


Esencją brzmienia jest BRAK i OBECNOŚĆ. W składzie zespołu nie ma basu. Ten fakt uruchamia nowy obszar poszukiwań dla silnych osobowości muzyków. BRAK zostaje wypełniony innymi dźwiękami. Charakterystyczne brzmienie trąbki jest rozpoznawalne zarówno na polskiej, jak i europejskiej scenie jazzowej. Tomek Dąbrowski współpracował przy realizacji nagrań z muzykami w Nowym Jorku (Kris Davis, TyshawnSorey, RayDrury). Różnorodność doświadczeń wpływa na efekt końcowy zarejestrowany na przedstawianej Państwu płycie. Oryginalny styl muzyczny dotyczy również duńskiego perkusisty, rodem ze Svendborga. Kasper Tom Christiansen jest autorem kompozycji wykonywanych przez niemiecko - duński kwartet jazzowy FUSK ( z RudiMahall`em na klarnecie basowym). Skandynawskie korzenie muzyka mają niewątpliwy wpływ na indywidualne brzmienie jego perkusji. OBECNOŚĆ Marka Kądzieli jako lidera projektu zaowocowała powstaniem wielowątkowych, rozbudowanych kompozycji. Ich charakter jest różnorodny, pełen sprzeczności: począwszy od punkowej ekspresji, poprzez jazzową wyobraźnię, zawiera elementy ballady i klasycznej muzyki współczesnej. Zabawa brzmieniem nadaje muzyce walory kolorystyczne charakterystyczne dla harmonii sonorystycznej w postaci dysonansowych współbrzmień, szmerów. Podróż muzyczna wybiega poza zdefiniowane obszary konkretnych gatunków, w dużej mierze opiera się na aspekcie emocjonalnym oraz kunszcie artystów na światowym poziomie.”

                                          KASPER TOM CHRISTIANSEN

piątek, 19 kwietnia 2013

Wacław Zimpel o szkole, muzyce, swoich instrumentach, zespołach i nowej płycie Kwartetu




Nowa płyta kwartetu Wacława Zimpla - Stone fog - wydana przez nową polską wytwórnie For Tune.
Poniżej kilka krótkich opowieści Wacława szkole, muzyce, nowej płycie i polskim jazzie.Kliknijcie na poszczególne obrazki i posłuchajcie

 
.... w podstawowej szkole muzycznej grałem na skrzypcach, ale tata kupił mi
harmonijkę ustną......




. .....miałem wrażenie że szkoły są obok muzyki....



.......te wszystkie składy pojawiają się bardzo naturalnie....


.
.....moim ulubionym instrumentem jest klarnet altowy...



.... pewne przestrzenie emocjonalne (...) mogą znaleźć ujście w pewnych
figurach muzycznych ....





Zawiązała się niedawno orkiestra która nosi nazwę To Tu Orchestra ....


 
.....klasyczny jazzowy skład....aczkolwiek ten zespół realizuje zasadę polifonii....




 
.Polska jest bardzo wyjątkowym miejscem na jazzowej mapie świata......


Wacław Zimpel Quartet - Stone Fog


 Z radościa donoszę że rozpocząłem współpracę z nową polską wytwórnią płytową FOR TUNE. Jest to niezwykle ambitne przedsięwzięcia za którym stoi człowiek biznesu Witold Zińczuk, a także człowiek jazzu - Jarosław Polit.


W sobotę 20 kwietnia w sali Laboratorium Centrum Sztuki Współczesnej zagra Quartet Wacława Zimpla. Będzie to premiera nowej płyty Quartetu - pierwszej For Tune która szczęśliwie opuściła tłocznię.



Tłumnie przybywajcie zatem na godzinę 19:00. Na stoisku For Tune znajdzie się również druga premierowa płyta tegoż wydawnictwa - Piotr Damasiewicz Project - Imprographic 1


Patrząc na obie okładki zapewne zauważyliście charakterystyczną koncepcję artystyczną. Czarno-białe zdjęcia, układ czcionki, elementy kolorystyczne.

Już wkrótce kolejne tytuły, a do końca roku......ma być ich około czterdziestu!!!!!. Będzie o czym pisać..

wtorek, 26 marca 2013

Ludowe korzenie Lutosławskiego - koncert




24 marca w Studiu im. Witolda Lutosławskiego w ramach 17 Wielkanocnego Festiwalu Ludwika van Beethovena odbył się koncert - Ludowe Korzenie Lutosławskiego-  w którym wystąpili (grając wspólnie):



Trio Jana Smoczyńskiego:
Jan Smoczyński
Wojciech Pulcyn
Tomasz Waldowski

Janusz Prusinowski Trio:
Janusz Prusinowski - skrzypce, harmonia, śpiew
Michal Żak - klarnet, flet drewniany, szałamaja
Piotr Piszczatowski - baraban, bębenek obręczowy, skrzypce
Piotr Zgorzelski - basy, kontrabas

ATOM String Quartet
Dawid Lubowicz – skrzypce
Marcin Hałat – skrzypce
Michał Zaborski – altówka
Krzysztof Lenczowski – wiolonczela

Karolina Beimcik - śpiew 

oraz
                                        GRAŻYNA AUGUŚCIK




                    Przed koncertem miałem przyjemność opowiedzieć o genezie projektu.




Występ na  Wielkanocnym Festiwalu Ludwika van Beethovena jest dla każdego artysty wielkim zaszczytem. Pani Elżbieta Penderecka zaprosiła Grażyna Auguścik do udziału w Festiwalu, jednak wiedzieliśmy że musimy pokazać tu projekt premierowy. Było dla nas jasne również to że nie może to być zwykły jazzowy koncert. Kontekst muzyki klasycznej był dla nas oczywisty. Chciałbym przypomnieć że w roku 2010 Grażyna zaprezentowała swój niezwykle oryginalny koncert Chopinowski gdzie utwory fortepianowe zaaranżowane zostały na głos cztery puzony, akordeon i kontrabas. Jeden koncertów odbył się w Chicagowskim Milenium Park. Zgromadził wielotysięczną publiczność, a jeden z krytyków zaliczył ten koncert do 10 najważniejszych które odbyły się w Chicago. Na liście oprócz Grażyny znalazły się takie nazwiska jak Miles Davies, Ella Fitzgerald..

I jeszcze jeden ważny element który zdecydował o kierunku naszego myślenia.
Grażyna Auguścik jest artystką, która konsekwentnie od lat wzbogaca swój repertuar o tradycyjne polskie pieśni ludowe. W ten sposób  do świata jazzu wprowadzone zostały -  Matulu, Krywań  i wiele innych. Tego typu utwory znajdą Państwo na płytach River, Past Forward, czy choćby na nagranej wspólnie z Triem Andrzeja Jagodzińskiego i orkiestra AUXO płycie Muzyka Polska

W maju ubiegłego roku siedząc w garderobie przed jednym z koncertów zaczęliśmy rozmawiać o koncercie dla Festiwalu i niemal natychmiast ustaliliśmy że skonstruujemy koncert  który inspirowany będzie kompozycjami Witolda Lutosławskiego w których wykorzystywał on polski folklor..

Utwory te Witold Lutosławski komponował w pierwszej połowie lat 50-tych. Tu  krótki cytat z IX tomu Historii Muzyki Polskiej pióra Tadeusza Kaczyńskiego , tomu poświęconego Witoldowi Lutosławskim

„Żadnego z folklorystycznych utworów Lutosławski nie włączył do katalogu swoich głównych dzieł, z wyjątkiem Koncertu na orkiestrę. Przyczyn zaliczenia ich w ten sposób do drugiej kategorii można upatrywać w tym, że większość z nich powstała na konkretne zamówienia, przyjmowane w celach zarobkowych. Do folkloru sięgnął wprawdzie dobrowolnie, ałe oparte na nim utwory nie uważał za całkowicie samodzielne. Pracując nad własnym systemem kompozytorskim nie był bowiem jeszcze zdolny posunąć się do przodu o własnych siłach. Potrzebował - jak się wyraził - „protezy", którą stał się dla niego folklor. W związku z tym wolał ten dział swojej twórczości nazywać „nurtem", a nie „okresem"

Z tych kliku zdań jasno wynika że Witold Lutosławski nie  cenił zbytnio utworów napisanych w „nurcie” związanym z muzyka ludową. Tu jednak pozwolę sobie na małą osobistą dygresję. Podstawową i średnia szkołę muzyczna skończyłem w klasie klarnetu. Na obu stopniach edukacji jednym z utworów które musiałem wykonać na egzaminach końcowych były Preludia Taneczne Witolda Lutosławskiego. Dla mnie to właśnie ten utwór były pierwszą XX-wieczną kompozycją  z którą musiałem się zmierzyć jako młody muzyk.  Być może dlatego że katalizatorem był w tym przypadku folklor wejścia w świat muzyki współczesnej okazał się bezbolesny, a jednocześnie intrygujący. Pamiętam  z podstawówki że gdy z panią akompaniatorką ćwiczyłem Preludia Taneczne na sali nagle pojawiały się koleżanki i koledzy pragnący posłuchać tej niezwykłej muzyki innej niż utwory na co dzień grywane w szkołach.. Kilku  kolegów z tej właśnie grupki do dziś zajmuje się wykonywaniem i komponowaniem muzyki współczesnej

Na koncercie widzowie nie usłyszeli jednak utworów Witolda Lutosławskiego. Były to nowe kompozycje inspirowane zarówno twórczością mistrza, ale także muzyką ludową, a.także utwory  ludowe zagrane w sposób tradycyjny.

Gdy wspólnie z Grażyną  wymyśliliśmy koncepcje utworu trzeba było znaleźć muzyków którzy nam ją zrealizują.  Grażyna od razu zaproponowała aby kompozycja utworów zajął się znakomity pianista, kompozytor i producent muzyczny Jan Smoczyński. Ku naszej radości propozycje przyjął i przystąpił do pracy nad utworami. .


Pierwszym wyborem Grażyny jeśli chodzi o zespół grający muzykę ludową był  Janusz Prusinowski Trio. Wiedza Janusza Prusinowskiego na temat  muzyki ludowej, znajomość źródeł  okazała się dla projektu bezcenna. Janusz podsyłał nam różne materiały z których Jan komponując koncert mógł korzystać.



Trzeci element zespołu, reprezentujący w pewnym sensie świat muzyki klasycznej to kwartet smyczkowy, jedyny w Polsce w którym wszyscy ,muzycy improwizują , czyli  Atom String Quartet




Ot fragmenty dwóch recenzji koncertu które już sie pojawiły w sieci:.

Dorota Szwarcman w swoim blogu - Co w duszy gra - napisał miedzy innymi::
 „Ludowe korzenie Lutosławskiego” – takie hasło może być ryzykowne dla purystów, którzy wiedzą (ale przecież wszyscy wiedzą, którzy mają jakieś o nim pojęcie), że Lutosławski komponował używając tematów ludowych, bo przez pewien czas po prostu nie mógł inaczej – bo socrealizm. Tak więc raczej nie korzenie, lecz tworzywo, i to tylko na pewien czas; kompozytor je porzucił, kiedy tylko mógł.(....) . Ten program został zaaranżowany w większości przez Jana Smoczyńskiego, a poza jego triem udział wzięli Atom String Quartet oraz Trio Janusza Prusinowskiego, które poza udziałem w tych aranżach grało też parę ludowych autentyków, świetnie uzupełniających całość. Główną jednak bohaterką koncertu była Grażyna Auguścik, do której ten repertuar pasował idealnie, bo to przecież właśnie ona wprowadziła motywy polskiego folkloru do wokalu jazzowego. Śpiewała znakomicie, a trzeba powiedzieć, że aranże były bardzo – by tak rzec – taktowne, nie naruszające substancji, bo, co ciekawe, okazuje się, że harmonizacje Lutosławskiego – cierpkie brzmienia, zestawienia akordów – są nawet trochę jazzujące. Dwa fragmenty Tryptyku śląskiego były śpiewane z tekstem, z kolei części Małej suity i Preludiów – scatem, częściowo w unisonie z klarnetem lub fletem. Całość była nagrywana, więc może coś z tego będzie…
Wszyscy byliśmy pełni podziwu dla artystki, która przeżywa właśnie życiową tragedię, a mimo to nie tylko nie przerwała wizyty w Polsce, ale dała tak znakomity koncert niczego nie dając po sobie znać. Nieprawdopodobny profesjonalizm"

Mam dwie uwagi do tego co napisała Dorota. Określenie - ARANŻACJA - jest w tym wypadku nie właściwe. Mamy tu bowiem do czynienia z INSPIRACJĄ - a to co innego. Przesadą jest tu również doszukiwania się - " harmonizacji Lutosławskiego"..




 Tomasz Handzlik napisał natomiast::
"(.....) Dobrze więc się stało, że w związku ze świętowanym w tym roku jubileuszem kompozytora Auguścik je przypomniała. Tym bardziej, że za sprawą aranżacji, której dokonał młody pianista jazzowy Jan Smoczyński, otrzymaliśmy prawdziwą perełkę.
Zamysł był taki, by na bazie kompozycji Lutosławskiego stworzyć kompozycje jazzowe, będące zarówno muzycznymi miniaturami, jak też punktem wyjścia do improwizacji. Stąd w zespole Auguścik trio jazzowe Smoczyńskiego (Wojciech Pulcyn – kontrabas, Tomasz Wałdowski – perkusja oraz lider na fortepianie i instrumentach klawiszowych), jak też Atom String Quartet, czyli smyczkowy kwartet grający jazz. Drugi element tego projektu, to ludowa kapela Jana Prusinowskiego, która folkowo-jazzowe aranżacje utworów Lutosławskiego uzupełniała prawdziwymi melodiami, tańcami czy piosnkami ludowymi (żywiołowymi do tego stopnia, że co poniektórzy członkowie zespołu ruszyli na scenie w taneczne pląsy).

Na mnie największe wrażenie zrobiła jednak warstwa jazzowa. Smoczyński znalazł bowiem genialną receptę (nie on pierwszy) transpozycji klasyki czy też folkloru na język improwizacji. Pięknie więc zabrzmiały duety Auguścik z fletem lub klarnetem (kapitalny Michał Żak), które z subtelnej bądź skocznej melodii przeradzały się w takt rozwoju frazy w czysto improwizowane, a nawet free jazzowe szaleństwa jazzowego tria.
Auguścik zachwycała mocnym i klarownym głosem o niezwykle szerokim ambitusie. Czyste uderzenia w bardzo wysokim rejestrze mroziły krew w żyłach, by chwilę później zaczarować nas niskim, nieco chłodnym i tajemniczym tembrem. Tak właśnie zabrzmiała wywiedziona z „Tryptyku śląskiego” kompozycja, którą Smoczyński kapitalnie zaaranżował na modłę klasycznej jazzowej ballady. On sam porwał też zgrabnie wplecioną w ten folkowo-jazzowy klimat elektroniką i kosmicznymi frazami wygrywanymi na kultowym syntezatorze ARP Odyssey. (...)
I jeszcze post scriptum. Muzyczny świat obiegła już wiadomość, że Grażynę Auguścik na dzień przed niedzielnym koncertem dotknęła rodzinna tragedia. Artystka mogła odwołać występ, to zrozumiałe. W obliczu takiego cierpienia każde wypowiedziane słowo, nawet kondolencje brzmią jak banał. Trzeba jednak podkreślić, że to, iż Auguścik zdecydowała się zaśpiewać, że nie zerwała festiwalowego programu świadczy o jej ogromnym profesjonalizmie:".

Pierwszy koncert jest za nami. Przed nami wielkie zadanie pokazanie go światu. Mamy się bowiem czym pochwalić.

Autorem zdjęć które tu umieściłem jest . Bruno Fidrych. -  copyright „Stowarzyszenia im. Ludwiga van Beethovena”. Na tym poniżej  Pani Elżbieta Penderecka wręcza Grażynie Auguścik, kwiaty
.
Na zakończenie zachwycona publiczność