czwartek, 24 listopada 2011

Po koncercie Wandy Warskiej

Musiałem dziś trochę odreagować po wczorajszym dniu. Wszystko poszło tak jak powinno, ale nerwowe  napięcie towarzyszyły mi do samego końca koncertu. . Sala - pełna zaproszonych VIP-ów - była zachwycona. Pani Wanda czarowała cały wieczór. Opowiadała, śpiewała i słuchała swoich gości. Możdżer i Pańta towarzyszyli jej na scenie bez przerwy. Stuhr siedział przy stoliku i w wyznaczonych momentach czytał fragmenty dziennika Warskiej, a także pod koniec zaśpiewał piosenkę.. Budzisz-Krzyżanowska wyszła na scenę by przeczytać kilka wierszy Gabrieli Kurylewicz. Stanko pojawił się na końcu. Najpierw razem z Warską (również z Możdżerem i Pańtą) zagrali My Funny Valentine. Pani Wanda śpiewała oczywiście po polsku. W połowie utwory zeszła na scenę i przez 15 minut mieliśmy koncert wspaniałego, zupełnie wyjątkowego Tria. Jednak bohaterem wieczory była oczywiście Wanda Warska. Po koncercie dostała naręcza kwiatów i całą masę uścisków i życzeń jeszcze  wielu lat na scenie.

Dziś około 15 Pani Wanda zadzwoniła do mnie i wygląda na to że energia i pomysły jej nie opuszczają.  zaproponowała nowy koncert na którym Grażyna Auguścik zaśpiewała by jej piosenki!! Znakomita idea. Musimy ją jak najszybciej ją zrealizować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz