czwartek, 27 grudnia 2012

Polska muzyka w radiu

Zbyt mała ilość polskiej muzyki w mediach - to jeden z głównych problemów z jakim borykają sie polscy artyści i managerowie muzyczni. Tymczasem wśród radiowców podnoszą się głosy że polskiej muzyki w radiach jest za dużo. W ubiegłym tygodniu przeczytałem taki tekst w branżowym newsletterze kolegów radiowców. Poniżej moja odpowiedź opublikowana w tymże.  Myślałem że zostanę przez czytelników wbity w ziemię, a tymczasem na forum pojawiły się dwa wpisy podzielające moją diagnozę sytuacji. Mój tekst poniżej:

W swoim życiu miałem to szczęście, że mogłem na Radio popatrzeć z kilku stron. Najpierw w latach osiemdziesiątych grałem w kapelach rockowych. Do radia przychodziłem na wywiady i miałem to szczęście, że piosenki moich zespołów nie miały problemów ze znalezieniem drogi na radiową antenę. W latach dziewięćdziesiątych współtworzyłem rynek radiofonii komercyjnej. Jako szef muzyczny i programowy rockowego radia Wawa praktycznie jednoosobowo decydowałem, co powinno znaleźć się na antenie radia a co nie. Potem, gdy zostałem szefem programu Grupy Radiowej Agory zacząłem tworzyć radio „nowoczesne”, którego niemal każdy element był poddany badaniom. Muzyka została zapieczętowana w playliście.

Był to moment, w którym ostatecznie uformował się nasz radiowy rynek. Z roku na rok stawałem się coraz bardziej urzędnikiem wypełniającym procedury. Po kilkunastu latach bycia w radiowym oku cyklonu ponownie wywróciłem moje zawodowe życie do góry nogami. Od 2004 roku powróciłem do zawodowego zajmowania się muzyką, a prowadzenie audycji radiowych stało się moim hobby.

Gdy stanąłem po drugiej stronie i gdy to ja, jako muzyk, stałem się petentem zabiegającym o zainteresowanie radiowców zrozumiałem w jak trudnej sytuacji znaleźli się polscy muzycy i jak niewiele o ich zawodowej sytuacji wiedzą radiowcy.

Postanowiłem napisać ten tekst poruszony artykułem „Prawo bardziej, nie rynek” Tomasza Kaczyńskiego – redaktora naczelnego Grupy Gra. Jeden z akapitów poświęcił obowiązkowi „promowania” – jak się wyraził – polskich wykonawców. Tomasz pisze – „Zacieramy jednak powoli granice różnicujące muzycznie stacje radiowe. Dorzucamy się do portfeli polskich artystów i strażników ich praw autorskich. Musimy, więc grać polskie piosenki tym samym promując ich autorów i jeszcze płacimy za to”.

W tych trzech zdaniach pojawiło się kilka spraw, do których muszę się odnieść.

Koledzy radiowcy – zastanówmy się – gdzie leży główny problem „zacierania się granic” – o których pisze Tomasz. Sami wiecie jak trudno jest polskiemu wykonawcy przebić się na radiową antenę ze swoją najnowszą produkcją. Podstawowym argumentem szefów muzycznych stacji wzbraniających się prze graniem polskich piosenek jest to, że polska muzyka jest marną kopią przebojów zachodnich. Bardzo często jest to prawda, ale……czy szef muzyczny Zetki, RMF, Trójki, ESKI, WAWY puści na antenę polską piosenkę, która, nie przypomina przeboju zagranicznego, odbiega od przyjętej piosenkowej sztancy? Uświadommy to sobie wreszcie, że to my radiowcy doprowadziliśmy do tego, że artyści którzy mają ambicje funkcjonować w masowej pop kulturze są właśnie przez nas zmuszani do powielania schematu – przeboju radiowego – bo inaczej nie mają najmniejszej szansy na antenowe zaistnienie. Wykształciliśmy zasadę, która powoduje, że muzycy, którzy komponują oryginalną, polską muzykę dawno już przestali mieć nadzieję na jej prezentacje w radiu i nawet o to nie zabiegają, a Ci, którym na tym zależy produkują podróbki – bo radiowcy właśnie tego oczekują.

Drugi mit, który w polskim społeczeństwie jest powszechny to zasobność portfeli polskich artystów. Otóż koledzy radiowcy, pauperyzacja polskiego środowiska muzycznego jest wręcz przerażająca. Musicie przecież wiedzieć, że płyty praktycznie przestały się sprzedawać. Koszty produkcji materiału muzycznego na płytę najczęściej przekraczają wpływy ze sprzedaży nośnika. Jak wiecie również internet nie wygenerował jeszcze mechanizmów, które pozwalają na zarabianie na umieszczanej tam przez artystów muzyce, a na dodatek jak wiecie większość użytkowników uważa, że muzyka w necie powinna być za darmo. Aby muzyk mógł zarobić pozostają, więc koncerty. Ale i tu mamy poważny kryzys, którego ten rok był apogeum. Pieniądze państwowe z budżetów kultury przeszły do budżetów promujących Euro 2012. Płatne koncerty to rzadkość. Jeśli już zespół zdecyduje się na zagranie koncertu za bilety, to przy średniej cenie za bilet 20 PLN jest w stanie w klubie dostać 2000 PLN. Jeśli zespół składa się z czterech osób to widzicie, że po zapłaceniu za transport, nocleg i jedzenie, w kieszeni zostaje jedynie dziura. Efektem jest to, że portfele 95% polskich muzyków są puste.

Pomimo sytuacji, w której ponad trzydzieści procent muzyki w radiach powinna być polska (i tu chodzi tylko o piosenki bo muzyka instrumentalne w myśl ustawy się nie liczy) i tak większość współczesnej produkcji polskiej na radiowych playlistach się nie znajduje. Radiowcy w kółko grają „sprawdzone” przeboje z lat 80-tych i 90-tych. Nic dziwnego, że wydaje im się, że kółko grają to samo. Od szefa muzycznego jednej BARDZO WAŻNEJ stacji radiowej usłyszałem ostatnio, że tygodniowo wprowadzają na playlistę tylko jedną polską piosenkę…..

Wnioski? Klucz, do jakości i różnorodności polskiej muzyki leży w Waszych rękach koledzy Radiowcy. Jeśli otworzylibyście szerzej drzwi do Waszych playlist dla oryginalnej polskiej twórczości, okazało by się, że jej poziom jest wyższy niż Wam się dzisiaj wydaje. Zyskałby na tym Wasze anteny. Jeśli tego nie zrobicie – kondycja polskiej muzyki rozrywkowej będzie pikować w dół, a Wasze anteny będą pełne szmiry. Oczywiście powiecie zaraz, że Wasi słuchacze nie chcą słuchać nowych, dziwnych polskich piosenek. Sami jednak wiecie, że słuchacze chcą tego, do czego są przyzwyczajeni. To WY kształtujecie ich wrażliwość i gust. Musimy to sobie otwarcie powiedzieć, że wychowaliśmy pokolenie przywykłe do kulturowego plastiku. Czy nie widzicie w tym swojej winy? Ja tę winę w sobie dostrzegłem, ale dopiero wtedy, kiedy stanąłem po drugiej stronie radiowego lustra.

Koledzy radiowcy w Grecji, Francji, Niemczech nie mają podobnych dylematów jak my. Tam granie ich własnej muzyki jest czymś naturalnym, wystarczy tylko włączyć radio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz